Po kilku miesiącach z rzędu, obfitujących w głośne i długo wyczekiwane premiery kinowe, nadszedł kwiecień, a wraz z nim mały przestój na dużym ekranie. Nie oznacza to jednak konieczności zrezygnowania z wizyty w kinie, gdyż w nadchodzącym repertuarze dostrzec będzie można kilka naprawdę ciekawych propozycji. Ucieszyć się powinny szczególnie osoby nie darzące sympatią tzw. hollywoodzkiej papki, czyli mało odkrywczych amerykańskich komedii.
Propozycje na kwietniowy seans to:
1. „Klub dla wybrańców”, reż. Lone Scherfig, polska premiera: 24 kwietnia 2015
Jedna z najbardziej prestiżowych uczelni świata, którą jest Oxford, bezapelacyjnie przyciąga w swoje szeregi młodą śmietankę towarzyską. Dla wszystkich tych, którzy nie spodziewają się dołączyć do elitarnej grupy – pozostaje „Klub dla wybrańców”, który przybliża losy bractwa „Riot”, zrzeszającego najlepszych z najlepszych, obowiązkowo pochodzących z zamożnych rodzin młodych chłopaków. Wychowani w przeświadczeniu, że nie ma rzeczy, których nie da się kupić, nie przestrzegają zasad i jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, czerpią z życia pełnymi garściami. Z jakim skutkiem? Odpowiedź na to pytanie już 24 kwietnia.
2. „Night moves” reż. Kelly Reichardt, polska premiera: 17 kwietnia 2015
Szaleni ekolodzy do niejednokrotnie obiekt drwin, grupa uznawana przez społeczeństwo za nieszkodliwych dziwaków. Co jednak, gdyby okazało się, że ich determinacja zaczyna się jednak robić niebezpieczna? Harmon (Peter Sarsgaard), Dena (Dakota Fanning) i Josh (Jesse Eisenberg) to wyczulona ekologicznie grupa, scalona przez misję nakłonienia ludzi do szanowania natury. Ich plan nie kończy się jednak na pouczaniu nieświadomych śmiertelników, za cel obierają sobie bowiem wysadzenie tamy wodnej w Oregonie. Scenariusz przepełniony jest hitchcockowskim napięciem i niepokojem, obejmując relację z przygotowań do wybuchu aż do tytułowych działań pod osłoną nocy.
3. „Selma” reż. Ava DuVernay, polska premiera: 10 kwietnia 2015
Film, który razem z „Boyhood” uznawany jest za największego przegranego Oscarów 2015. Czy taka łatka powinna jednak zniechęcić nas do obejrzenia „Selmy”, która dopiero w kwietniu zawita do polskich kinach? Obrazowi zarzuca się powierzchowność i mało kompleksowe podejście do problemu, który obrazuje. Fabuła filmu skupia się na postaci Martina Luthera Kinga (David Oyelowo) i wydarzeniach z tytułowego miasteczka w Alabamie, zamieszkiwanego w połowie przez czarnoskórą ludność, w którym w 1965 roku domagano się przyznania praw Afroamerykanom. Poza zgodnie docenianą kreacją stworzoną przez Oyelowo docenia się także pracę aktorską Tima Rotha oraz Oprah Winfrey. Dla nich, oraz dla nowego spojrzenia na postać Kinga, warto udać się do kina.
4. „Biały cień” reż. Noaz Desche, polska premiera: 24 kwietnia 2015
Doceniony na MFF w Wenecji, na Festiwal Nowe Horyzonty i nominowany w Sundance „Biały cień” to prawdziwy kawałek dobrego kina. Obraz ukazuje historię Aliasa, albinosa mieszkającego w Afryce Wschodniej, w której chorzy na bielactwo nie mają łatwego życia. Zgodnie z szamańskimi wierzeniami, ich narządy przerabiane na amulety mają przynosić szczęście. Wyznaczane nagrody za schwytanie albinosa przemienia życie takich osób w wieczną ucieczkę i przepełnia je niepokojem. Jedyne chwile Aliasa wolne od strachu to sny o lataniu. Po morderstwie ojca, również chorego na bielactwo, dokonanego przez lokalnych bandytów, matka postanawia zapewnić chłopcu większe bezpieczeństwo z dala od wsi. Takie rozwiązanie nie daje jednak gwarancji ani spokoju. Film wyróżnia się nie tylko fabułą i smutną refleksją, że zjawisko takie ma miejsce w rzeczywistości ale także sposobem kręcenia. Trzęsąca się kamera i kadry, w których dominują zbliżenia, wzmacniają uczucie niepokoju bohatera, przenosząc je dodatkowo na widza.
5. „Ze wszystkich sił” reż. Nils Tavernier, polska premiera: 10 kwietnia 2015
Chorym na porażenie mózgowe, siedemnastoletnim Julienem (Fabien Heraud) zajmuje się głównie matka. Chłopak czuje, że nieustannie oddala się od ojca (Jacques Gamblin), który od choroby syna wydaje się zamykać w sobie. Żeby zaradzić dalszemu rozpadowi ich więzi a także spełnić swoje marzenie, młody Julien proponuje tacie wspólny udział w triatlonie Ironmana w Nicei. Oczywistym utrudnieniem jest fakt, że chłopak porusza się na wózku. Inspirując się historią innego niepełnosprawnego któremu udało się ukończyć podobny wyścig, stara się namówić sceptycznego z początku ojca. W końcu rozpoczynają treningi przygotowujące ich do uporania się z dystansem 3,8 kilometrów w pływaniu, 180 kilometrów na rowerze i 42 kilometrów biegu, które odbudowują ich wzajemne relacje, a widza przekonują, że także sama droga może okazać się już celem.
A JAKIE SĄ FILMY, NA KTÓRE WY CZEKACIE W TYM MIESIĄCU?